Jestem szwagrem starszego brata syna ciotki wujka konkubenta kochanki kolegi faceta, który codziennie wieczorem z 10-osobową obstawą wyprowadza w Warszawie na spacer kota prezesa "zbaw Polskę". Czy mógłbym więc z nadania powiatowych struktur PiS-u zostać szefem rady nadzorczej iławskiego schroniska dla zwierząt? Nie ma takiej rady? No to co za problem ją stworzyć? Wojewoda na pewno udzieli mi poparcia. Zadowolę się wynagrodzeniem jedynie w kwocie 5 tys. zł miesięcznie. Ze świata zwierząt znam co prawdy tylko pchły, ale to chyba wystarczające kwalifikacje? No przecież niedawno dyrektorem stadniny koni w Janowie został z pisowskiego nadania pewien facet, który nie ma zielonego pojęcia o koniach. Ale przecież już dawno ksiądz Chmielowski stwierdził w "Nowych Atenach", że jaki koń jest to każdy widzi...

Pan Witkowski, były nauczyciel muzyki, stał się nagle w wyobrażeniu swym i swych kumpli partyjnych nieocenionym i niezbędnym fachowcem od izby przyjęć, sal porodowych, strzykawek, przepuklin, chorób kiszki stolcowej czy też złamanych członków leczonych w szpitalu tylko dlatego, że został powiatowym szefem struktur PiS ? Objawiony fachowiec z linii partyjnej? Cud mniemany... Wracają sprawdzone w czasach socjalizmu partyjniackie metody zgodne z dawną maksymą - Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera? Dziś nie trzeba chęci szczerej ani tym bardziej matury, wystarczy zostać jakimś tam szefem struktur partyjnych tzw. "dobrej zmiany". A po co coś więcej?