PENDOLINO W DZIAŁDOWIE. RAZ JUŻ SIĘ NIE UDAŁO
Działdowo starało się o to, by na tamtejszej stacji zatrzymywały się superszybkie pociągi Pendolino relacji Warszawa-Gdańsk, jeszcze zanim włoskie składy po raz pierwszy wyjechały na tory. Działania te wtedy zakończyły się jednak niepowodzeniem. Pierwszym przystankiem pociągów Pendolino jadących z Warszawy jest miasto nad Jeziorakiem.
TEMAT WRACA. TO NIE JEST "CHCIEJSTWO"
Po rozmowach z popularnym posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisławem Żelichowskim, który jest mieszkańcem Ziemi Działdowskiej oraz Starostą Działdowskim Marianem Janickim możemy potwierdzić, że nasz sąsiad ponownie podejmuje ten temat.
- Chcielibyśmy, by w naszym mieście zatrzymywało się przynajmniej kilka pociągów Pendolino - mówi starosta Janicki. - Nie jest to bynajmniej tzw. "chciejstwo", wykonaliśmy rozeznanie na lokalnym rynku i uważamy, że ma to uzasadnienie ekonomiczne. Chętnych do korzystania z pociągów Pendolino jest u nas sporo: mamy dojeżdżających do pracy w Trójmieście mieszkańców i licznych studentów. Działdowo mogłoby również pełnić funkcję portu kolejowego dla mieszkańców okolicznych miast, którzy przyjeżdżaliby do nas, by korzystać z połączeń Pendolino.
Działdowo bierze nawet pod uwagę możliwość rozbudowania parkingów w bliskim sąsiedztwie stacji kolejowej tak, by, wybierając się pociągiem w dłuższą podróż, można było tam pozostawić auto.
- Nie jesteśmy przeciwko Iławie, nie chcemy tą sprawą wbijać klina pomiędzy oba miasta, ale uważamy, że należy wyjść naprzeciw ludziom i ich potrzebom także w Działdowie - komentuje z kolei poseł Stanisław Żelichowski. - Przystanki pociągów Pendolino można sprawiedliwie podzielić. W tej sprawie działania podejmują burmistrz Działdowa oraz Starosta Działdowski, a ja w miarę możliwości ich wspieram.
TAJEMNICZE TESTY
Starosta Janicki powiedział nam również, że lokalni taksówkarze przekazali mu, że latem w Działdowie jednego dnia zatrzymały się wszystkie pociągi Pendolino, zarówno te jadące z Warszawy, jak i z Gdańska. Nie oznacza to, że podróżni mieli szansę skorzystać z przejazdów, ponieważ nie otwierano drzwi.
- Być może PKP testowało, jakie konsekwencje dla czasu przejazdu miałoby uruchomienie dodatkowego przystanku - domyśla się Marian Janicki.
SŁUCHY DOTARŁY DO BURMISTRZA
- Przeżyłem już plotki i pogłoski, że w Iławie nigdy nie będzie przystanku Pendolino. Nie mogę działać tak nieprofesjonalnie. Jako doświadczony burmistrz i były poseł mam możliwość podjęcia wielu działań, choćby w ministerstwie, pod warunkiem jednak, że te doniesienia będą zweryfikowane - tak nieoficjalne informacje na temat ewentualnego zmniejszenia ilości zatrzymujących się w Iławie pociągów Pendolino komentuje burmistrz Iławy Adam Żyliński, jednocześnie potwierdzając, że w tej sprawie kontaktowali się z nim związkowcy z Olsztyna, których poprosił o przedstawienie sprawy na piśmie.
TO PO PROSTU BIZNES. DECYDUJE PKP
Jak zgodnie mówią poseł Żelichowski i starosta Janicki, ostateczna decyzja należy do operatora szybkich pociągów. Są to bowiem kursy komercyjne i PKP PLK ewentualnych zmian dokona na podstawie własnych analiz i rachunku ekonomicznego. Kluczowe jest zatem stanowisko spółki, na które czekamy. Dotychczas na liczne pisma, które samorządowcy z Działdowa wysyłali do PKP, odpowiedź była jedna: że przystanek w Działdowie nie będzie opłacalny. Czy, jak sugerują autorzy nieoficjalnych doniesień, w sprawie nastąpił przełom? Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu przedstawimy naszym czytelnikom oficjalne stanowisko PKP. Ewa Symonowicz-Ginter z zespołu prasowego spółki poinformowała nas dzisiaj, że trwa przygotowywanie informacji dla mediów w tej sprawie.
3Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
A ja uważam, że Pendolino z równym powodzeniem mogłoby zatrzymywać się zarówno w Iławie jak i Działdowie. Dziwię się bardzo, że PKP nie chce zarobić na dodatkowych pasażerach. Tak naprawdę pociągi te jeżdżą z ok. 60 % obłożeniem i wiele miejsc jest w nich zawsze pustych. Postoje trwają ok. 5 minut i nic wielkiego by się nie stało by o tyle minut wydłużyła się podróż z Warszawy do Gdańska. A poza tym Pedolino to nie taki wielki cud i nie musi ono być przeznaczone tylko dla podróżnych z dużych miast. W sumie pociąg jest nieco przereklamowany - jest w nim wręcz ciasno ( w klasie II, w której podróżuje ogromna większość pasażerów) i jedzie właściwie z taką samą prędkością na trasie Warszawa - Gdańsk jak pociągi TLK i InterCity. Tyle tylko, że rzadziej się zatrzymuje i tylko tym nadrabia różnicę czasu wobec innych pociągów dalekobieżnych. PKP to w ogóle dziwna firma - nałożyła na Pendolino wręcz zaporowe ceny za bilety chyba tylko dlatego by mniej zarobić. Podróżnym z Warszawy i Gdańska o wiele bardziej opłaca się obecnie finansowo podróżować między tymi miastami drogą powietrzną, gdyż bilety lotnicze na tej trasie są tańsze niż na Pendolino. Ale PKP wie zawsze lepiej, a później budzi się jak zwykle z ręką w finansowym nocniku. I co wtedy robi ? Oczywiście likwiduje połączenia ( jak np. ostatnio jeden z pociągów z Olsztyna przez Iławę do Wrocławia) i znów zaczyna jęczeć, gdyż podróżni chcąc nie chcąc przesiadają się do autobusów, samochodów lub też do samolotów. A PKP znów kumuluje straty. I tak w kółko Macieju. Istna paranoja...
Działdowo ma częste i dosyc szybkie polączenia z Warszawą, więc to raczej zagranie przedwyborcze.
Niech Działdowo się ogarnie. Po co im stacja jak tam niczego nie ma? Dużo ludzi korzysta? hehe dobre.