(Fot. Archiwum prywatne Jarosława Jabłońskiego.)
W czwartek po południu w ramach treningu Jarosław Jabłoński rowerem pokonywał trasę Iława-Susz. Nagle z podporządkowanej drogi biegnącej w kierunku Szymbarka wyjechał osobowy volkswagen. To poruszający się trasą wojewódzką rowerzysta miał pierwszeństwo. Próbował hamować, ale było już za późno.
- Już poprzedniego dnia na treningu rowerowym miałem cztery sytuacje, w których ktoś wtargnął mi na drogę. Wczoraj był piąty raz i tym razem nie zdążyłem wyhamować... - relacjonuje poszkodowany sportowiec. - Fikołek przez maskę volkswagena, który wyjechał z podporządkowanej, skończył się "lekkim" poturbowaniem. Po powrocie z SOR-u napisałem kolegom, że tak się kończą marzenia o ukończeniu Ironmana w 10 h. Ale będę walczył! Proszę, uważajcie na samochody! I trzymajcie kciuki za szybką rekonwalescencję.
Sportowiec ku przestrodze umieścił informację o wypadku na profilu klubu UKS TRS Susz, którego jest zawodnikiem. Komentujący życzą mu szybkiego powrotu do pełnego zdrowia. Wiele osób wyraża nadzieję, że incydent zmusi kierowców do refleksji.
- Nie chciałbym, by internauci surowo piętnowali osobę, która mnie potrąciła - zastrzega jednak pan Jarosław. - Bardzo przeżywała ona wypadek. Chodzi bardziej o to, by to zdarzenie rzeczywiście było przestrogą, byśmy wzajemnie szanowali się na drodze i zachowali ostrożność.
3Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Ząbrowianka - zauwaz ze po przeleceniu przez maske czlowiek chwilowo nie wie co sie dzieje, sam doswiadczylem raz dokladnie tego samego i jest to chwilowy szok podczas ktorego nie myslimy tylko adrenalina buzuje a mozg nie wie co robic, dlatego sie nie dziwie ze nie podziekowal bo po prostu nie ogarnial co sie dzieje jeszcze wiec nie oceniajcie go zbyt surowo bo widac ze w porzadku facet u mnie na szczescie skonczylo sie na tym ze jako ze mam wytrzymaly rower a impakt uderzenia poszedl glownie w pedal od roweru to tylko przelecialem przez maske i na szczescie skonczylo sie tylko na tym, chociaz rower byl powyginany ... a ja w calym tym roztargnieniu mimo ze koles mi grozil policja chociaz to byla jego wina powiedzialem przestraszony ze niech sobie jedzie dalej ...
Co ciekawe u potrąconego, ze już w tym tygodniu miał podobne zdarzenia: " Już poprzedniego dnia na treningu rowerowym miałem cztery sytuacje, w których ktoś wtargnął mi na drogę. Wczoraj był piąty raz i tym razem nie zdążyłem wyhamować." To przypadek czy moze roztargnienie pan rowerzysty. Cos mi się zdaje ze za wiele tych przypadków. Ale, moze i tak byc...
Warto tu wspomnieć rowniez o 2 nastoletnich dziewczynach, które zauważyły wypadek i bez chwili zwątpienia ruszyły na pomoc a od sportowca nie uzyskaly nawet słowa "dziękuję".