Pani Wioletta opowiada o pomocy, jaką niespodziewanie otrzymała od lekarza, będąc w aptece.
W tym trudnym czasie pandemii niemal wszyscy zmagamy się z utrudnionym dostępem do służby zdrowia. Tym bardziej cenne są sytuacje, gdy ktoś pomaga nie dlatego, że musi, ale po prostu - z dobrego serca. Właśnie za taką postawę chce podziękować lekarzowi Pani Wioletta, mieszkanka naszego miasta.
Pomocy medycznej potrzebowała w minioną środę, 9 grudnia córka iławianki, Klaudia. Chodziło o palec u nogi.
- Bardzo potrzebowałam porady - opowiada Pani Wioletta. - Niestety, chociaż od rana dzwoniłam do przychodni, to nie mogłam się zarejestrować - dodaje. - Po dwóch godzinach przy słuchawce zrezygnowałam.
Iławianka postanowiła spróbować inaczej uzyskać pomoc i udała się, ze zdjęciem palca córki, do jednej z iławskich aptek. Dotarła tam około godziny 15:00 i... miała szczęście spotkać tam lekarza.
- Akurat był w aptece z żoną - opowiada mieszkanka Iławy. - Ledwo zdążyłam podać pani farmaceutce telefon ze zdjęciem, prosząc o pomoc, gdy usłyszałam "Dzień dobry, ja mogę pomóc. Jestem lekarzem", na co ja odpowiedziałam: "O, Boże, z nieba mi Pan spadł!". I pan doktor na miejscu, w aptece, udzielił mi porady, której naprawdę bardzo potrzebowałam. Wszystko mi wytłumaczył, pokazał Pani w aptece, co ma mi dać i wytłumaczył, jak robić opatrunki. Byłam po prostu szczęśliwa, że tak się akurat złożyło, że byłam w aptece w tym samym czasie, co Pan doktor z żoną.
Kobieta chce serdecznie podziękować medykowi za pomoc. Niestety nie zna jego imienia ani nazwiska, ale - jak sądzi - na pewno będzie mu miło, gdy to przeczyta.
- Bardzo dziękuję za pomoc! To było dla mnie i dla mojej córki bardzo ważne - podkreśla Pani Wioletta. - Chciałabym też życzyć Panu doktorowi zdrowia i aby na swojej drodze napotykał jak najwięcej dobrych ludzi.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
6Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Przychodnia Rodzina 280 razy dzwonione nikt nie odbiera lub zajęte, masakra ci co powinni nas leczyć pierwsi się zabarykadowali w obawie przed chorobą.
A czekacie w kolejce, czy rozłączacie się słysząc, że jesteście w kolejce do dodzwonienia się? Prawdopodobnie jest to pierwsza opcja, więc wcale mnie to nie dziwi i się polack skarży, że jak to tak można?
Ależ ile to czasu zajmuje,a ile pieniędzy się marnuje.Wejdzmy na inter i poskarżmy się.Kupa ludzi jest w o wiele gorszej sytuacji i znosić musi o wiele cięższe przypadłości aniżeli paluszek.Ja pierniczę szkoda słów.
Odpowiem Ci na pytanie. Czekam w kolejce i leci że jesteś 60, 59,..., 10, 9,8 i sie rozlącza rozmowa. Tak jest za każdym razem tylko te ceferki podstaw dowolnie. Dodzwonić się nie idzie. Czas zgłosiś do rzecznika praw pacjenta i do nfz niech im umowę nie przedłużają. Dziadostwo nie przychodnia.
Niesamowite. Teraz to lekarzy na mieście trzeba szukać. Bo w przychodni..... a szkoda pisać.
Co do jasnej cholery robia damy w kitlach w rejestracji??? Nie rozumiem dlaczego nie odbieraja telefonow. tak nie bylo nigdy gdy przychodnie dzialaly normalnie. Czyzby baly sie ze przez sluchawke od telefonu mozna sie zarazic??? One sa wazniejsze juz od lekarzy ... niedouczone piguly !!!! A moze lekarze zabronili odbierac telef. od pacjentow ??? Moze tu jest pies pogrzebany ????