Martynka na zdjęciu z mamą. (Fot. Archiwum prywatne.)
Martynka Pomerańska z Jawt Wielkich w gminie Susz ma dopiero 2,5 roku. Większość swojego życia, 2 lata, spędziła na walce z neuroblastomą - złośliwym, rozlewającym się po całym ciele nowotworem.
- 2 tygodnie, to najdłuższy okres, jaki spędziłyśmy w domu - mówi mama dziewczynki, Krystyna i dodaje: Niestety, teraz każdy pobyt w szpitalu jest gorszy, trudniejszy. Martynka rośnie i coraz więcej rozumie. Już kojarzy szpital z bólem. Wie, że będzie musiała leżeć i że czeka ją cierpienie.
Neuroblastoma, 4 stopień zaawansowania, złośliwy, rozsiany nowotwór - to diagnoza, jaką postawili lekarze, gdy Martynka miała zaledwie pół roku. Podczas kąpieli mama wyczuła, że w dole brzuszka jest guzek. Diagnostyka nie pozostawiła złudzeń: to guz nadnercza z przerzutami do wątroby, płuc, węzłów chłonnych, szpiku kostnego, kości czaszki, śródpiersia, kręgów i żeber.
Od razu wdrożono leczenie i trwa ono do dzisiaj; 14 sierpnia minęły dwa lata od pierwszej hospitalizacji dziewczynki, już po diagnozie. Jak mówi mama Martynki, skłonną do rozlewania się neuroblastomę niezwykle trudno wytępić, a koszty kolejnych terapii dla malutkiego organizmu są ogromne.
- Zaledwie wczoraj wróciłyśmy ze szpitala - opowiada Krystyna Pomerańska. - Teraz Martynka, jak na dziecko onkologiczne, ma się nieźle; jej wyniki nieco się poprawiły. Czekamy na telefon z Krakowa, gdzie jesteśmy pod opieką Szpitala Uniwersyteckiego, z informacją o terminie autoprzeszczepu. Martynce mają zostać przeszczepione jej własne, pobrane wcześniej komórki macierzyste. Później operacja wycięcia pierwotnego guza nadnercza, tylko ta część leczenia to miesiąc pobytu w szpitalu. I jeszcze radioterapia i immunoterapia... Za nami dwa lata w szpitalach, a przed nami jeszcze rok - i to jest scenariusz optymistyczny.
Martynka walczy, ale jest przecież malutkim dzieckiem; powinna teraz cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Zaczyna rozumieć, co traci.
- Kolejne wyjazdy do szpitali są coraz trudniejsze. Martynka podczas hospitalizacji jest zawsze ze mną, więc chyba także mnie zaczęła kojarzyć z bolesnym leczeniem. Kiedy rozumie, że znów jedziemy do szpitala, trzyma się kurczowo taty - opowiada pani Krystyna. - Jest ciężko; bez pomocy, którą otrzymujemy i o którą jeszcze musimy prosić, nie poradzilibyśmy sobie - dodaje kobieta, która wraz z mężem wychowuje jeszcze dwoje starszych dzieci.
Leczenie w Krakowie obecnie jest refundowane przez NFZ, ale rodzinę już uprzedzono, że za kolejne jego etapy być może trzeba będzie zapłacić. Już teraz duże koszty generują ciągłe wyjazdy do szpitala, a także produkty medyczne (jak igły, strzykawki, opatrunki) i artykuły do pielęgnacji dziecka oraz specjalna żywność. Właśnie na to wszystko zbierane są środki w ramach zbiórki na portalu Pomagam.pl, pod tym linkiem:
https://pomagam.pl/martynapomaranska
Powstał też internetowy bazarek z licytacjami:
https://m.facebook.com/groups/147305047547141/?ref=share
Rodzina jest wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Prawie całe życie w szpitalach... 2,5-letnia Martynka z gminy Susz walczy z neuroblastomą.
1Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Ile bólu, cierpienia musi znieść Maleństwo... Wpłaciłam w miarę możliwości. Będzie dobrze!❤️