(Fot. z archiwum zawodnika.)
32-letni Mateusz Krawiecki z Iławy w miniony weekend zapisał na swoje konto jeden z największych sukcesów w dotychczasowej sportowej karierze.
Na rozegranym w Lesku, "bramie Bieszczad", finale Ligi Runmageddonu - VI Mistrzostwach Polski w Runmageddonie stanął na drugim stopniu podium, zdobywając tytuł wicemistrza Polski.
Tę rywalizację, o statusie krajowego czempionatu, rozegrano na dystansie krótkim w sobotę, 16 października. Wyścig na trasie "Rekrut" to 6 km biegu z 30 przeszkodami. Rywalizowała krajowa czołówka, a wśród najlepszych w Polsce zawodników nie zabrało iławianina.
- To były wielkie emocje, doborowa stawka najlepszych zawodników w kraju i moja skromna osoba - mówi Mateusz Krawiecki. - Od początku biegu było bardzo mocne tempo. Pierwszych czterech zawodników zmieniało się pozycjami przez większą część trasy. Ja robiłem swoje. Chciałem trzymać w zasięgu wzroku miejsce na podium i to mi się udało - relacjonuje zawodnik.
Po wyjściu z rzeki San do miasteczka, gdzie znajdowały się najtrudniejsze przeszkody, dobiegł na czwartej pozycji.
- Tam wykonałem kawał dobrej roboty. Dawno nie miałem tak dobrego i pewnego finiszu - przyznaje Mateusz. - Z czwartej pozycji, dość widowiskowo wskoczyłem na drugie miejsce! Jestem zadowolony z tego biegu! Wszystko się udało i potwierdziłem swoją dobrą dyspozycję, którą mam od dawna, a nie mogłem jej wykorzystać tak, jak bym chciał.
Po tym sukcesie czasu na regenerację przed niedzielnym startem na dystansie "Hardcore" (25 km i 70 przeszkód!) nie było dużo. Ten wyścig iławianin zakończył na - trochę pechowym dla każdego sportowca - czwartym miejscu.
Gratulujemy mu zdobycia tytułu wicemistrza Polski!
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Zdjęcia: z archiwum zawodnika.
5Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Co za beznadziejne komentarze dokonajcie tego co Mateusz i mozecie się dalej wypowiadać żenada siedza tylko z wielkimi dupami w domu i tylko klikaja w te telefony i nawet wam jest ciężko dupe ruszyć żeby iść do sklepu 10 m najlepiej tylko jechać samochodem zesrał byś się jak byś miał już nie mówię o przebiegnięciu ale przejściu tego co Mateusz robi tfuuu nie roby jedne nie nawidze takich ludzi śmierdzące dupy.
Jak jest sukces to Iława podpina się pod Lubawiaka z krwi i kości, a tak to się śmieje z Lubawy. Taka to hipokryzja....
Żaden z niego ilawiak!!
W czym pan Mateusz startował? W biegu runmageddon w kategorii hardcore? Aha...Wszystko jasne...Czyli w biegu przez biblijny Armageddon w kategorii twardego rdzenia... Ale to jakoś koślawo brzmi. A może chodzi po prostu o bieg ekstremalny z przeszkodami w kategorii trudnej? Nazwa może dość długa, ale przynajmniej po polsku. Bo już w XVI w. Mikołaj Rej pisał, że "niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają". Tym bardziej, że podobno ciągle obowiązuje wszystkich ustawa z października 1999 r. o języku polskim zakładająca jego ochronę i przeciwdziałanie jego zachwaszczaniu. A poza tym, ludzie kulturalni i wykształceni, mimo iż znają języki obce, to najczęściej używają języka własnego bez zbędnych tzw. makaronizmów. Tak samo dobrego i bogatego jak języki "zagraniczne". No chyba, że brakuje komuś w ogóle języka w gębie. A przy okazji serdeczne gratulacje dla pana Mateusza. To przecież nie on wymyślił obcą, koślawą nazwę swej ulubionej dyscypliny sportowej.
Gratuluję i życzę kolejnych sukcesów.