Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem i potężnym zasobem serdeczności. (Fot. UM Lubawa.)
W styczniu swoje 100. urodziny obchodziła mieszkanka Lubawy - Pani Aniela Malinowska.
W związku z tym z najlepszymi życzeniami, skromnymi upominkami oraz listem gratulacyjnym od Premiera RP odwiedzili ją burmistrz Maciej Radtke, przewodniczący Rady Miasta Lubawa Jan Sarnowski oraz kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Iwona Marzena Zielińska.
– Taki dzień w życiu człowieka jest chwilą doniosłą, wyjątkową i niecodzienną, dlatego spotkanie z Panią w tak miłych okolicznościach to dla nas wielki zaszczyt. Mamy przed sobą osobę silną, bohaterkę „dnia codziennego”, która pomimo wielu ciężkich przeżyć związanych z przebiegiem II wojny światowej oraz tragicznymi wydarzeniami z życia prywatnego, nigdy nie straciła „woli walki”, hartu ducha oraz pozytywnego i otwartego nastawienia do drugiego człowieka - takie słowa do solenizantki skierował burmistrz Lubawy.
Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem i potężnym zasobem serdeczności.
– Nawet nie pomyślałam, że tak wspaniale będę obchodzić swoje 100. urodziny. Życzę Wam wszystkim jak najlepszego zdrowia i żebyście się Państwo bardzo dobrze czuli w swojej pracy, nie mieli żadnych przykrości, bo ja od 14. roku życia pracuję, ojciec mój był już stary i ja go zastępowałam. Ale tak naprawdę czułam się bardzo dobrze, nie czułam się osamotniona, opuszczona i do końca czuję się szczęśliwie - powiedziała Jubilatka.
Jak urodziny, to musi być rodzina, tort i „Sto lat” dla solenizantki i tego nie zabrakło, no może z tą modyfikacją, że teraz życzymy Pani Anieli już „dwustu lat” w zdrowiu, szczęściu i otoczeniu najbliższych!
Źródło: UM Lubawa/red. kontakt@infoilawa.pl.
2Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Gratulacje, co za wspaniały wzór do naśladowania w życiu
Mój dziadek był lubawianinem a ojciec z "Polski", tj okolice Poniatowa. I żarli się jak psy. Ale jak ojcu teśc pomarł, to na stypie beczał jak dzieciak za niego. Ot i jak to między Polakami z różnych stron bywa.