Wilfried Schilkowski na iławskiej Nocy Muzeów w ratuszu podzielił się m.in. swoim wspomnieniem dotyczącym wojennej ucieczki jego rodziny z miasta. (Fot. Info Iława.)
Nieistniejący już budynek, w którym się urodził w 1940 roku i następnie przez kilka lat mieszkał, a jego rodzina prowadziła interesy, rozpoznał na makiecie przedwojennego rynku starego miasta w Iławie 83-letni Wilfried Schilkowski.
Mężczyzna - dzisiaj mieszkający na stałe w okolicy Kolonii w zachodnich Niemczech - wybrał się do Iławy w sentymentalną podróż. Zabrał żonę, córkę i syna. Jak nam powiedział, jego ojciec - pomimo tego, że w roku 1945 rodzina uciekła przed Armią Czerwoną, bezpowrotnie opuszczając te ziemie - zawsze powtarzał mu, że stąd się wywodzi i tutaj są jego korzenie.
Teraz 83-latek chciał sam zobaczyć i pokazać potomkom, jak po latach wygląda miasto, w którym spędził pierwsze lata swojego życia. Zupełnie się jednak nie spodziewał, że w sali sesyjnej iławskiego ratusza zobaczy makietę znajdującej się na przedwojennym rynku starego miasta kamienicy, która należała do jego rodziny.
Makieta to dzieło iławianina Rafała Kociędy, już kilkakrotnie prezentowane na infoilawa.pl.
- Jestem ogromnie, pozytywnie zaskoczony, ponieważ jestem tutaj po raz pierwszy i w ratuszu, na makiecie, zobaczyłem mój rodzinny dom. Znaleźliśmy na makiecie dokładnie to miejsce, gdzie stał nasz dom, na szyldzie (modelu - przyp. red.) znajduje się moje nazwisko! Oczywiście obecnie stoi w tym miejscu zupełnie inny budynek - mówił Wilfried Schilkowski grupie, która w piątkowy wieczór zebrała się w siedzibie Urzędu Miasta w Iławie na "Nocy Muzeów".
- Mój ojciec miał wiele sklepów, spożywczych, z artykułami gospodarstwa domowego, a także gastronomię (we wskazanym na zdjęciu budynku u szczytu jednej z pierzei - przyp. red.), handlował także węglem na dziedzińcu. Do transportu opału były używane furmanki, wozy, które nie zostały zarekwirowane przez wojsko i były one cały czas w użyciu - wspominał Wilfried Schilkowski. - Władze wówczas zakazywały przygotowywać się do ucieczki, czy też w ogóle mówić o ucieczce. Mój ojciec jednak nie wierzył w zapewnienia i na jednym z wozów zbudował "domek", żeby przygotować się do ewakuacji naszej rodziny.
- Pamiętam taki obrazek: zawyły syreny w mieście, wszyscy ludzie wybiegli na ulice i w panice krzyczeli: Ratujcie się, Rosjanie są u bram miasta! Moja rodzina ewakuowała się 17 stycznia o godzinie 2:00 w nocy. Na tym wozie, który zbudował ojciec, udało się zmieścić 32 osoby. Nie pamiętam, do jakiego miasta dotarliśmy. Była to mała miejscowość, gdzie dojeżdżał pociąg. Tam ludzie przesiedli się z wozu do pociągu. Chłopcy musieli w tym wielkim wozie zostać sami i czekać na rodziców. To była niewiarygodna noc, było bardzo dużo śniegu i mróz i niebo było bardzo gwiaździste - mówił 83-latek.
W rozmowie z nami Wilfried Schilkowski dodał, że wspomnienia przedwojennego rynku starego miasta w Iławie prawdopodobnie zatarłyby się w jego pamięci (w momencie ucieczki miał niespełna 5 lat), gdyby nie zdjęcia z rodzinnego archiwum, do których wracano. Parter obiektu był zagospodarowany na cele handlowe, rodzina Schilkowskich zajmowała pierwsze piętro, a na drugim mieszkali pracownicy. 83-latek przyznał, że było dla niego niezwykłym doświadczeniem zobaczyć cały rynek przedwojennej Iławy w formie przestrzennej makiety; wcześniej widział jedynie biało-czarne zdjęcia, które zresztą nie przedstawiały w całości tutejszej zabudowy, jedynie jej fragmenty (jak mówił, najlepiej reprezentowana na fotografiach była pierzeja z okazałym hotelem "Zum Kronprinzen").
- Jestem niezwykle zaskoczony i zachwycony, że ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby odtworzyć miasto, którego nie zna, nie widział. Jaki ogrom pracy za tym stoi, jestem pod ogromnym wrażeniem tej makiety - przyznał Niemiec.
Wilfried Schilkowski w komentarzu dodał jeszcze, że zdaje sobie sprawę z ogromu wojennych krzywd i okrucieństw dokonanych przez Niemców na Polakach i jego naród nie ucieka od odpowiedzialności.
Swoje wspomnienie zakończył życzeniami dla dzisiejszych mieszkańców i gospodarzy Iławy, co zostało przez zebranych ciepło przyjęte oklaskami:
- Życzę wszystkim, aby mieli tutaj szczęśliwe i dobre życie - lepsze niż to, którego myśmy tutaj doświadczyli. Żebyście żyli długo w szczęściu i pokoju.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Zdjęcia: Info Iława.
83-latek pokazał nam swój dowód osobisty, na którym widać, że urodził się w 1940 roku w Deutsch Eylau - przedwojennej Iławie.
Wilfried Schilkowski na zdjęciu z rodziną, którą zabrał w sentymentalną podróż. Na zdjęciu także tłumaczka (druga od lewej) i autor makiety Rafał Kocięda (pierwszy po prawej). Na makiecie zaznaczyliśmy kamienicę, która należała do rodziny Schilkowskich.
Model kamienicy na iławskim rynku, która należała do Schilkowskich. Jest nawet szyld z nazwiskiem.
83-latek nie ukrywał zaskoczenia - nie tylko faktem, że istnieje taka makieta, ale i - jak mówił - życzliwym przyjęciem, z jakim spotkał się w Iławie. Przyjeżdżając tutaj, nie był pewien, z jakimi reakcjami dzisiejszych mieszkańców się spotka. Tutaj w sali sesyjnej iławskiego ratusza, podczas rozmowy z burmistrzem Dawidem Kopaczewskim.
17Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Niesamowita historia :)
Wara od naszych ziem niech napisze opowieść ten ktoś o przygodach ojca i dziadka swego podczas drugiej wojny światowej. Odszkodowanie za krzywdy wyrządzone podczas wojny cały czas aktualne.
gadasz jak gadasz , boś młodyś , bo ten baranek też młody .
Weź rozbieg i walnij baranka w ścianę.
ten pan mając 4 lata to mógł rozpoznać wszystko
ten pan urodził się 04.04.1940. czyli metryka na dziecko wojny jest .
Tomasz Skrzypiec - mam nadzieję ze porobiłeś zdjęcia :)
Dobrze że Niemiec a nie Żyd, bo jak był by Żydem to by chciał odszkodowanie.
Z ciebie to jest Żyd
Hahaha i kamienice w Warszawie
Swoją drogą to warto by Pan spisał swoje wspomnienia w książce. Historia jest bardzo ważna...
Miałem okazję w Salce Muzealnej u Waldka Wysockiego rozmawiać z tym panem i jego rodzina oraz oglądać album z jego rodzinnymi zdjęciami m. in. zdjęcie tego wozu którym uciekali z Iławy oraz przedwojenne oryginalne prawo jazdy wydane w Iławie znajdujące się również w tym albumie - kopalnia wiedzy dla regionslisty
Na początku XX wieku przodek pana Schilkowskiego był radnym miejskim i zasiadał w zarządzie szkoły handlowej.- Zarząd szkoły (handlowej w Iławie) tworzyli burmistrz Grzywacz (przewodniczący) i radny Neuhoff jako członkowie magistratu, a także radni miejscy: Seefeld (wiceprzewodniczący), Kühne i L. Schilkowski oraz członek Izby Handlowej Blum - Grudziądz 1904.
czyżby głowa w chmurach ?
Znaczy, że teraz będzie trzeba zapłacić odszkodowanie za ustalenie granic przez Aliantów po II Wojnie?
Tak, a ich mierny kanclerz bałwan Olaf ostatnio przecież świętował 9 mają jako "rocznicę wyzwolenia Niemiec od faszystów". Świat się kończy
No bo faszyści to przed wojną przylecieli w UFO i po wojnie nim odlecieli na swoją planetę pozostawiając biedny kraj z konsekwencjami.