Właściciel wciąż się nie zgłosił po wartą nawet 40 tysięcy złotych łódź motorową, pozostawioną przy jednym z pomostów na Jezioraku... Wiemy, co dalej.
Lada dzień miną dwa lata od oficjalnego przyjęcia do biura rzeczy znalezionych prowadzonego przez iławskie starostwo wyjątkowo cennej zguby. To warta nawet 30-40 tysięcy złotych łódź motorowa pozostawiona przy jednym z pomostów na Jezioraku. Właściciel wciąż się po nią nie zgłosił...
Wiemy, co dalej.
Przepisy przewidują, że na odbiór swojej zguby właściciel ma dwa lata. Termin ten, w przypadku łodzi kabinowej FJORD z silnikiem SUZUKI, pozostawionej przy jednym z pomostów na Jezioraku, upływa dokładnie 15 czerwca tego roku. To już za kilka dni. Jeśli właściciel się nie zgłosi, prawo własności przechodzi na znalazcę, a jeśli i ten nie zechce odebrać przedmiotu - wówczas na powiat.
Dotychczas prawowity właściciel łodzi się nie ujawnił, co potwierdziła Polskiej Agencji Prasowej dyrektor wydziału organizacyjnego w iławskim starostwie Maria Jaworska. Dodała, że od umieszczenia łodzi w wykazie rzeczy znalezionych ze starostwem kontaktowały się co prawda osoby, które twierdziły, że łódka może należeć do nich, nikt jednak nie był w stanie przedstawić na to wystarczających dowodów.
Cała sprawa wzbudziła spore zainteresowanie także w ogólnopolskich mediach najprawdopodobniej ze względu na duże rozmiary i wartość zguby. Do biur rzeczy znalezionych trafiają najczęściej telefony i rowery, motorówki należą z pewnością do rzadkości.
Z policyjnych ustaleń już z 2021 roku wynika, że łódź została pozostawiona przy jednym z pomostów na Jezioraku przez starsze małżeństwo. Nie ma żadnych numerów, ani rejestracji, a prawo nie pozwala wejść do środka.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
6Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Może ktoś umarł?
Zagrożenie życia lub/i zdrowia. Strażak PSP wleźie do środka tylko należy motoyacht wyslipować na suchy ląd. Po nr silnika dojdą czyje to jest.
A silnik nie jest czasem częścią eksploatacyjną, i można go wymienić bez żadnych zgód i zmian w dokumentach?
A może ktoś zacumował i wpadł do wody isie utopił bo trochę to dziwne... A tak po za tym to nie ma łódka jakiegoś nr. seryjnego po którym można dojść kto jest właścicielem...
Nie czytałeś końcówki artykułu
Zapewne kradziony!?!