Znaleziony pod Iławą skarb średniowiecznych monet. (Fot. Muzeum w Ostródzie.)
Pochodzi z terenu Nadleśnictwa Iława i zasilił zbiory Muzeum w Ostródzie. Mowa o skarbie monet i siekańców monet pochodzących z okresu wczesnego średniowiecza, odkrytych w pobliżu naszego miasta przez detektorystę Iławskiej Grupy Poszukiwawczej.
Na monety natrafił podczas jednej z weekendowych wypraw Iławskiej Grupy Poszukiwawczej "poszukiwacz skarbów" Jacek Drozdowski. Poszukiwania prowadził z wykrywaczem metali, posiadając zezwolenie konserwatora zabytków i zgodę właściciela terenu.
- Monety znajdowały się na wzniesieniu, na głębokości około 15 cm. Takie znalezisko to rzadkość na naszych terenach, a dla mnie oczywiście wielka duma i radość - przyznał odkrywca w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Na pochodzący spod Iławy skarb monetarny składa się niewielki depozyt 13 srebrnych monet i siekańców monet pochodzących z okresu wczesnego średniowiecza (XI w.), związanych z osadnictwem Prusów. Wśród odkrywców - poza Jackiem Drozdowskim, który natrafił na pierwsze monety - są także Michał Młotek, Mariusz Młotek i Rafał Kocięda. Znalezisko, decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków, zasiliło zbiory Muzeum w Ostródzie, o czym placówka poinformowała w poniedziałek.
- Lokalizacja skarbu w bardzo ciekawy sposób wpisuje się w rozpoznaną strukturę osadniczą mikroregionu południowego Jezioraka - czytamy w opublikowanej przez muzeum informacji.
A odkrywca skarbu Jacek Drozdowski w rozmowie z PAP konkluduje, że marzeniem lokalnych detektorystów jest, aby odnajdywane przez miejscowe grupy poszukiwawcze pamiątki historii znalazły kiedyś swoje miejsce w wyczekiwanym muzeum w Iławie.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Fot. Muzeum w Ostródzie.
7Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
jakimż trzeba być draniem ? żeby od biednych , schorowanych pacjentów brać łapówki w kopertach ?
a złotego platfusiego pociągu jak nie było , tak ni ma .
I znów jak zwykle wyżej i niżej zaczyna się istny cyrk w wykonaniu tego co zawsze niezaspokojonego trollowego idioty, który będzie bredził swoje tradycyjne debilne idiotyzmy.
płaskostopie platfusie jest chyba nieuleczalne .............. bo obradują o komisji kopertowej ,,,,,,, czyli pierwszy przed komisją MUSI się stawić marszałek koperta . Bo jak nie, to mogę zasadzić z laczka a Boczek poprawi .
Trzeba chyba wyjaśnić czym były wspomniane wyżej siekańce. Były to po prostu kawałki specjalnie połamanych monet. W średniowieczu monet zawsze było mało i dodatkowym problemem podczas handlu było wydawanie reszty. Wynikało to z tego, że monet o mniejszym nominale najczęściej zupełnie nie było. Więc przy wydawaniu reszty dostępne monety po prostu łamano na kawałki i nimi wydawano ją jakby na wagę. Ale wtedy powstawał problem w tym, że na tak połamanej monecie trudno było rozpoznać jej nominał i wybite wcześniej symbole. Nie była to jednak poważna trudność, gdyż na monetach średniowiecznych nominału najczęściej...zupełnie nie było, a wybite symbole też nie ogrywały większej roli. Tym bardziej, że najczęściej pod względem graficznym były dość prymitywne i trudne do rozpoznania. W monetach liczyła się właściwie tylko ich waga i zawartość szlechetnych metali. Ale to także otwierało szerokie pole dla ich fałszowania. W czym mistrzami byli np. Krzyżacy, ale także ...nasz mały król Łokietek.
I po co się odzywasz poniższy tępy debilu skoro jak zwykle nie masz nic do napisania?
wielkie I szlEchetne dzięki mędrcowi powyższemu, historykowi zresztą ,absolwentowi uniwersytetu niebylajakiego, znanemu nam z licznych zupełnie niepotrzebnych chamskich komentarzy , że objaśnił na czym polegała wartość dość prymitywnych pod względem graficznym siekańców i jednocześnie za wskazanie oszukańców .