(Fot. Info Iława.)
Głównym celem organizatorów wydarzenia: Fundacji im. Herkusa Monte i Urzędu Miasta w Iławie, było przybliżenie nieznanej historii naszego regionu i próba większego wykorzystania jej potencjału marketingowego.
- Polska północno-wschodnia to nie tylko zamki krzyżackie, ale przede wszystkim nieznana i odległa historia starożytnego ludu Prusów, który pojawił się w V wieku p.n.e., czyli w okresie, w którym rozkwitały cywilizacje Greków i Rzymian i zaczynała rozwijać się cywilizacja Majów. Prusowie to jeden z waleczniejszych ludów tej części Europy, który Krzyżowcy podbijali przez okres pięćdziesięciu lat. To ojczyzna wielkich bohaterów jak Herkus Monte oraz kraina bogata w bursztyn, nazywany złotem północy, który trafiał na najważniejsze dwory tej części świata. Podjęcie wspólnych działań w zakresie popularyzacji tej ciekawej historii daje nam możliwość wzbogacenia oferty turystycznej regionu Warmii, Mazur i Powiśla oraz poznania zapomnianej historii tej części Polski - przekonują organizatorzy konferencji.
W programie spotkania znalazły się wystąpienia następującychj osób: Jerry Prus Butwiłowicz - potomek Prusów, prawnik prowadzący praktykę w Anglii i Australii, specjalista w ochronie praw człowieka, na stałe zamieszkały w Australii (wystąpienie na temat historii Prusów i ich tożsamości), Sławomir Klec Pilewski - potomek Prusów, projektant i architekt-inżynier, od 40 lat z pasją zajmuje się badaniem historii Prusów (wykład pt. "Ziemia Prusów - terra incognita - ziemia nieznana"), Bożena Cebulska - specjalista ds. pozyskiwania funduszy unijnych (możliwości wykorzystania funduszy z Unii Europejskiej na przedsięwzięcia z zakresu dziedzictwa historycznego), dr Magdalena Żurek - adiunkt na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych UKSW - Instytut Archeologii (wyniki badań naukowych dotyczących historii starożytnych Prusów na terenie Warmii i Mazur).
Fot. Info Iława.
11Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Dzień dobry. Mam pytanie, czy ktoś tę konferencję nagrywał? Jest zarejestrowana? Nie miałam możliwości być a bardzo mi zależy aby zobaczyć, szczególnie wystąpienia gości.
@Mirosław. Masz rację, tylko jak obronisz nieszczęsną porę w jakiej konferencja miała miejsce?
Każdy kto przyczynia się do popularyzacji dziedzictwa kulturowego działa w interesie tej ziemi. Nie ważne skąd pochodzi i jakie ma wykształcenie. Konferencja popularyzowała i informowała o wynikach badań, które zakończyły się rok temu. Dotyczyła terenu Pomezanii. Jest literatura i są filmy. Dziękuję Panie burmistrzu. Sponsorem spotkania była fundacja, miasto pomogło.
Burmistrz Adam Żyliński był głównym organizatorem tego przedsięwzięcia. To on odpowiada za totalną klapę tej konferencji. Jego nieobecność to szczyt ignorancji. Taki był, jest i będzie.
Najbardziej żenujące jest to - poza idiotycznym terminem godzinowym - że zaprasza się jako prelegentów ludzi z tzw. świata, podczas gdy ma się pod ręką Seweryna Szczepańskiego, w pobliskim Olsztynie stowarzyszenie "Pruthenia" i całe rzesze naprawdę zainteresowanych wykorzystaniem dziedzictwa pruskiego miłośników historii. Zmarnowana szansa, ale i kolejny przejaw stosunku lokalnego samorządu do potrzeb społecznych. Dość znamienne, niestety :(.
@iławianin piękny post, unia dała kasę na marketing historyczny to i firma "fundacja" powstała, która w papierach wpisuje 500+ konferencji sławiących historię. Niestety fundacje, które kiedyś były społecznie potrzebne teraz stały się sposobem wyłudzania kasy, bez korzyści dla społeczeństwa tylko dla zarządu i ich "kosztów statutowych".
Po raz kolejny konferencję naukową o tematyce historycznej iławski Urząd Miasta zorganizował w wygodnych tylko dla siebie godzinach swej pracy. Tyle tylko, że potencjalna publiczność także była w pracy. Dla kogo więc ta impreza, której koszty opłacono z kasy miejskiej? Dla kilku znudzonych radnych, pełniących dodatkowo funkcję emerytów i kilku innych być może faktycznie zainteresowanych innych emerytów? W ubiegłym roku frekwencja była wyższa, ale wtedy obecni ciałem ( z duchem pewnie było znacznie gorzej) byli także głównie znudzeni jak mopsy radni miejscy. Obecnie na sali można dostrzec aż jedną nauczycielkę historii pełniącą dodatkowo ważna funkcję w Radzie Miasta. Na końcu sali, na z góry upatrzonej pozycji, wygodne gniazdko uwiła sobie grupka uczniów niezbyt zapewne zainteresowana tematyką prelekcji. Opiekujący się nią nauczyciel jest być może drugim przedstawicielem nauczycieli historii na całej sali. Ale żeby nie przeszkadzać uczniom w z góry przez nich zaplanowanych czynnościach, usiadł przed młodzieżą, zaskarbiając sobie tym zapewne ich głęboką wdzięczność. A gdzie pozostali iławscy nauczyciele historii? Pozostali na lekcjach w swych szkołach. Wypchnięto jednego z grupą uczniów by robił z nimi za szerokie grono publiczności. A gdzie inni potencjalni słuchacze, miłośnicy wiedzy historycznej, których na podobnych odczytach organizowanych wieczorową porą w Bibliotece Miejskiej zazwyczaj nie brakuje? A oni w pracy lub przy wykonywaniu innych swych codziennych zajęć i obowiązków. Po co więc ta "impreza"? Po to ponieważ była zaplanowana, po to by określoną kwotę wyznaczoną wcześniej w budżecie miejskim, wyrzucić w przysłowiowe błoto. Ale przede wszystkim po to by zapisać ją w annałach miejskiej biurokracji oraz żeby ładnie wyglądała w późniejszych sprawozdaniach. I tyle. A po co więcej? To przecież" finis coronat opus", jak powiedział niegdyś niejaki Owidiusz o końcu wieńczącym dzieło. Tyle tylko, że nie miał chyba na uwadze dzieł zupełnie niedostępnych dla publiczności ze względu na dziwne godziny ich wystawiania. Już w ubiegłym roku na tymże forum po poprzedniej "konferencji" prosiłem organizatorów by następnych tego typu imprez nie organizowali w godzinach pracy większości potencjalnie zainteresowanych słuchaczy. I co? I nic - czyli to co zwykle. Przecież organizatorzy nie będą pilnowali imprezy po godzinach swej pracy. Odbębnili swe zadanie, wypłacili prelegentom (zapewne zawstydzonym tłumną frekwencją) umówioną z góry daninę w walucie obiegowej i poszli spokojnie do chaty ważyć strawę na obiad. Jutro zaczną pisać długie i sążniste sprawozdania. Proponuję więc by następną konferencję urzędnicy Urzędu Miasta nieco zmodyfikowali i ograniczyli ją do wysłania stosownych kwot dla prelegentów bez konieczności fizycznej ich obecności przy wygłaszaniu samej prelekcji. Mogą je sobie w domu nagrać kamerką na komputerku i przesłać jako załącznik mailem organizatorom "konferencji". Ci zaś załączą te filmiki do odpowiednio spreparowanych sążnistych sprawozdań z imprezy, które następnie włożone w grube akta, będą świadczyły o nadzwyczajnej aktywności i zaangażowaniu organizatorów, którzy, co jest oczywistą oczywistością, winni słusznie spodziewać się za to późniejszych sowitych premii. Szkoda bowiem zachodu i zażenowania ze strony gości, "wysiłku organizacyjnego" ze strony miejskich urzędników oraz ewentualnych poważniejszych perturbacji. Może się bowiem zdarzyć tak, że w następnym roku liczba prelegentów przekroczy liczbę słuchaczy. W tym roku sytuacja była bowiem chyba bliska wstydliwemu remisowi. Kolejne próby organizowania prelekcji w zwyczajowych dla większości iławian godzinach pracy mogą być także wręcz dramatyczne i zakończyć się tragiczną śmiercią z nudów któregoś z radnych miejskich, "nadzwyczaj" zainteresowanych poruszaną tematyką. Najwidoczniej impreza jest organizowana jest jedynie dla nich i być może otrzymali od swego przewodniczącego -nauczyciela muzyki - indywidualne polecenia służbowe o przynajmniej cielesnej obecności na sali kinowej w poniedziałek od godz. 11 do 14. A w przypadku śmierci z nudów kogoś z państwa z radnych ze służbowym samozaparciem ( proszę nie mylić z jednostką chorobową zwaną obstrukcją) i widocznym na ich obliczach wysiłkiem by wstydliwie nie zasnąć, podczas z trudem wykonywanych ich obowiązków służbowych, na władze miejskie mogą spaść jeszcze dodatkowe koszty. A to w postaci konieczności organizowania pogrzebu służbowego, zakupu wieńców, sowitej opłaty dla wielebnych za wymyślenie bujnej laudacji na pogrzeb, wodę święconą, kropidła, świece, za natchnione zawodzenia organisty itp., itd. A gdyby takie nieszczęście dotknęło, przed czym uchowaj Panie, któregoś z radnych wiernych jeszcze PiS-owi, to trzeba byłoby dodatkowo opłacać zaproszenie dla orkiestry wojskowej oraz kompanii wojska dla stosownego przeprowadzania uroczystości odczytania niezbędnego przecież w przypadku takich radnych - apelu smoleńskiego. Więc po jeść taką przysłowiową żabę? PS. Organizowanie konferencji popularno-naukowych w dziwnych godzinach ma jednak jeden pozytywny skutek. Już w ubiegłym roku " tłumy" słuchaczy w sali kinowej podczas ówczesnej konferencji były obiektem kpin na różnych lokalnych, także pozaiławskich, forach internetowych. Wiadomości zaś o obecnej, "porażającej" frekwencji zaczynają docierać na szersze połacie- świadczy o tym wpis na tymże forum pewnego (pewnie fałszywego) Bolka z Wybrzeża. Może z czasem obejmą one całą naszą kochaną Ojczyznę? Wieści dotrą niechybnie aż do Australii - dzięki jednemu z dzisiejszych prelegentów zaproszonych aż z krainy kangurów, gdzie dotarł ten rzekomy potomek Prusów i gdzie dziwnym przypadkiem prowadzi on badania na dziejami ludu pruskiego (ciekawe czy do Australii są zapraszani na prelekcje warmińsko-mazurscy fachowcy pochodzenia aborygańskiego w celu wygłaszania wykładów przygotowanych dzięki źródłom dostępnym np. w Olsztynie, a dotyczącym dziejów dzielnego ludu Aborygenów?). Później - aż strach pomyśleć by nie zapeszyć... Pomarzyć warto, boć przecież nie ważne jak o nas piszą. Najważniejsze by pisali. I o to przecież chodzi.
Bolek - takie "tłumy" bo każdy normalnie pracujący o tej porze jest w pracy. Konferencja chyba dla emerytów i rencistów.
Prusowie mają potencjał ? A frekwencję ratują radni. Skoro tak, to nie dziw, że ich Krzyżacy podbili ;)
Jak się robi konferencję w godzinach pracy, to ciężko o frekwencję. Te dzieciaki na zdjęciach na pewno nie przyszły tam z własnej woli.
Tłumy że ho ho