Zgłaszając problem, czytelnik załączył nagranie dobrze ilustrujące problem. Dodajmy,  że chodzi o transport dzieci ze szkoły podstawowej w Wikielcu do pobliskiego Stradomna. Dzieci wysiadają na przystanku z zatoczką w ciągu drogi krajowej nr 16. 

- Kierowca autobusu szkolnego woli wysadzić dzieci na przystanku, do którego nie ma chodnika, niż zostawić je we wjeździe, który prowadzi do ich domu, gdzie i tak zawraca - pisze nasz czytelnik, zgłaszając sprawę. - Dzieci, by bezpiecznie dojść do domu, muszą później iść przez pole, przez mokrą trawę, a w zimie - przez śnieg po kolana. Sprawa była już kilkakrotnie zgłaszana. To moim zdaniem zwyczajna złośliwość i bezduszność. 

Sprawę przekazaliśmy spółce PKS w Iławie, która w tym przypadku realizuje szkolny transport. 

- Niestety, z przykrością muszę poinformować, że nie możemy uwzględnić tego postulatu - mówi Marek Machnio, prezes PKS w Iławie. - Po otrzymaniu Państwa zapytania byłem na miejscu osobiście, by dokładnie przyjrzeć się sprawie i zweryfikować zasadność postulatu. Zatoczkę dzieli od drogi, do której zmierzają dzieci, zaledwie kilkadziesiąt metrów. Wzdłuż drogi krajowej na tym odcinku rzeczywiście nie ma chodnika, ale to nie zmienia ograniczeń, jakie nakładają na nas przepisy. Mamy obowiązek dostosowania się do nich i zapewnienia dzieciom bezpieczeństwa. Autobus zatrzymuje się na wyznaczonym przystanku z zatoczką, co gwarantuje dzieciom bezpieczeństwo podczas wysiadania z autobusu szkolnego. Taki sposób organizacji przewozu zatwierdziła m.in. policja i nie przewiduje się od tego odstępstw. Dodam, że każdorazowe zatrzymanie autobusu w celu wysadzenia pasażerów w miejscu innym, niż wyznaczone, grozi nam karą finansową w wysokości 3 tysięcy złotych, a ponadto ewentualną odpowiedzialnością w przypadku zaistnienia zdarzenia drogowego. W przypadku, jeśli rodzice lub opiekunowie mają obawy dotyczące bezpieczeństwa dzieci podczas drogi z przystanku do domu, powinni rozważyć możliwość ich odebrania z przystanku.

W zakresie miejsca, w którym wysiadają dzieci, zmiany zatem nie będzie. Jak inaczej można rozwiązać problem? Poprzez budowę chodnika. To już jednak postulat, który ma zupełnie innego adresata. Obecnie zarządca drogi, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, realizuje w Stradomnie inwestycję polegającą na budowie chodnika po prawej stronie, ale niestety nie obejmuje ona wskazanego przez naszego czytelnika miejsca. 

- Z drugiej strony ulicy jest chodnik i ścieżka rowerowa, a z naszej strony jesteśmy odcięci od świata, bo nawet przejścia nie ma, żeby się dostać na drugą stronę - opisuje mieszkaniec. - Było kiedyś, to zamalowali i postawili znak "koniec ograniczenia prędkości 70" i wszyscy pędzą. Gdy otworzą przejazd kolejowy, to są tutaj po prostu wyścigi. Proszę o zainteresowanie się tym kawałkiem Stradomna, bo jest coraz gorzej.

Budowa chodnika (najlepiej), a jeśli nie - to przynajmniej zmiany w organizacji ruchu polegające na wyznaczeniu zebry lub wprowadzeniu ograniczenia prędkości - to możliwe rozwiązania. Do rzecznika administratora drogi skierowaliśmy pytania dotyczące sposobu, w jaki mieszkańcy mogą skutecznie zabiegać o realizację takich - dotyczących potrzeby poprawy stanu bezpieczeństwa - postulatów. Gdy otrzymamy odpowiedź, wrócimy do tematu.