Od lewej: Rafał Mazurowski, Małgorzata Szynal Trzaskawka, Maria Pietraszek. (Fot. Archiwa prywatne.)
Dlaczego morsują? Bo "zimna woda zdrowia doda"! Ale nie tylko. Miłośnicy zimnych kąpieli związani z Iławą i Lubawą opowiadają nam, że takie - dla laików - ekstremalne doświadczenia dają też niezłego kopa pod względem mentalnym!
O fenomenie morsowania rozmawiamy z miłośnikami takich kąpieli z naszych stron. Jak zaczynali, co im daje zimna woda, co radzą tym, którzy chcieliby, a może trochę się boją, spróbować? Przeczytajcie, oddajemy głos lokalnym morsom.
Małgorzata Szynal Trzaskawka, prezes Stowarzyszenia Kulturalno-Artystycznego "SART" w Iławie, rękodzielniczka
MORSOWANIE "UWALNIA GŁOWĘ"
Po raz pierwszy spróbowałam morsowania, będąc w te Święta u rodziców na Podkarpaciu. Pasją do zimnej wody zaraziła mnie tam siostra, która morsuje już drugi sezon. Fantastycznie się wtedy czułam: pobudzona, pełna energii i pozytywna.
Teraz korzystam z dobrodziejstw zimnej wody regularnie w każdą niedzielę, a - jeśli czas pozwala - to czasem także w środy. To pozwala mi "uwolnić głowę". Doskonale też wzmacnia mój organizm, hartuje i uodparnia. Wcześniej styczeń nie był dla mnie pod względem zdrowia najlepszym czasem. W okresie okołoświątecznym zawsze wyjeżdżałam na liczne targi rękodzieła, później często przechodziłam przeziębienia i zmagałam z ogólnym osłabieniem organizmu. Teraz nie choruję, nie mam nawet kataru. Morsowanie wspaniale też wpływa na skórę, ujędrniając ją.
Zwykle nie morsuję w dużych grupach, ale z drugiej strony - sama też nie odważyłabym się pojechać. Zazwyczaj "ciągnę" więc ze sobą męża! Z drugiej strony widzę duże plusy morsowania w grupach: jest bezpiecznie i wesoło, ktoś zawsze podejmie się przygotowania przerębla, a Morsy Skarlińskie, świetna grupa działająca nad Jeziorem Skarlińskim, mają nawet ruską banię!
Moim zdaniem ważna jest porządna rozgrzewka, poza tym nie należy się spinać na bicie rekordów; zamiast tego lepiej słuchać swojego ciała. Ja osobiście nie lubię moczyć rąk i kąpię się w butach neoprenowych; każdy ma swój własny styl.
Teraz morsowanie rzeczywiście staje się coraz powszechniejsze. Myślę, że po części to "reakcja łańcuchowa": namawiają, czy inspirują znajomi, media społecznościowe pełne są zdjęć popularyzujących morsowanie. Poza tym, w tym trudnym czasie, gdy prawie wszystkie obiekty do sportu i rekreacji, jak pływalnie, siłownie, lodowiska, czy stoki narciarskie, są zamknięte, morsowanie staje się dobrą alternatywą dla tych, którzy chcą zadbać o swoją kondycję i samopoczucie.
Małgorzata Szynal Trzaskawka.
Maria Pietraszek z Iławy, księgowa, członkini klubu morsów "Lodowaci"
CIĄGNIE DO ZIMNEJ WODY; TO JEST POZYTYWNE UZALEŻNIENIE
To już mój szósty sezon. Zaczęło się trochę przez przypadek, pierwsza zimna kąpiel była z czystej ciekawości. Przyznam, że początkowo po morsowaniu odczuwałam duże zmęczenie, ale teraz już nie potrzebuję snu, ani ciepłej kołdry; czuję się świetnie. Morsuję z "Lodowatymi" tydzień w tydzień - w każdą niedzielę, czasami dodatkowo w środy. Sezon zaczynamy tradycyjnie od kąpieli niepodległościowej organizowanej 11 listopada.
To doświadczenie dla mnie jest po prostu uzależniające - w dobrym znaczeniu tego słowa. Po całym tygodniu pracy, obowiązków jest świetnym sposobem na zredukowanie napięcia i oczyszczenie - zarówno ciała, jak i głowy. To rodzaj pozytywnego doładowania na kolejne dni. Ten przypływ energii, zadowolenia - coś fantastycznego! Do wody po prostu ciągnie.
Poza tym zauważyłam, że mój organizm stał się silniejszy, bardziej odporny. Infekcje wirusowe zdarzają mi się teraz rzadziej, niż kiedyś, a nawet jeśli, to przebiegają łagodniej i trwają krócej. Kiedyś byłam też strasznym zmarzluchem, byłam bardzo wrażliwa na niskie temperatury; teraz ręce, czy stopy już mi tak nie marzną. Wśród korzyści wymieniłabym też jakość skóry, która dzięki regularnemu morsowaniu staje się jędrniejsza. No i komfort psychiczny - po takiej zimnej kąpieli samopoczucie zdecydowanie wzrasta.
Morsują też moje dzieci, które są w wieku 5 i 14 lat. Oczywiście, że początkowo był strach, ale okazał się niepotrzebny. W ich przypadku korzyści z morsowania także są widoczne i duże.
Moja rada, dla tych, którzy chcieliby spróbować, jest taka, aby zadbać o odpowiednie psychiczne nastawienie: nic na siłę, słuchajmy swojego organizmu i przebywajmy w wodzie tyle, na ile pozwoli nasze ciało. No i oczywiście: rozgrzewka, rozgrzewka, rozgrzewka! Jest bardzo ważna. Moim zdaniem świetnie się sprawdza przybiec truchtem na plażę, idealnie, jeśli odległość wynosi 2-3 kilometry, a po morsowaniu i przebraniu się w suche ubrania wrócić do domu w ten sam sposób.
Maria Pietraszek.
Rafał Mazurowski z Lubawy, instruktor sportów walki i reżyser niezależnych filmów
ZBAWIENIE DLA STAWÓW, A ENDORFINY SIĘGAJĄ ZENITU!
Ja właściwie nie nazwałbym siebie "morsem" - uważam, że to określenie zarezerwowane dla bardziej doświadczonych i tych, którzy morsują regularnie. U mnie, ze względu na brak czasu, tej regularności brakuje - z zimnych kąpieli korzystam po prostu w wolnej chwili. Ale przyznam, że chociaż w moim przypadku to "świeża sprawa" - trwa dopiero mój pierwszy sezon morsowania - to zdążyłem "połknąć bakcyla".
Korzyści w moim przypadku? Przede wszystkim zimne kąpiele mają wręcz zbawienny wpływ na regenerację stawów; dla mnie jako dla sportowca jest to bardzo ważne. Już widzę świetne efekty właśnie w tym zakresie; sądzę, że gdybym znalazł czas na morsowanie 2 razy w tygodniu, to zmiany na plus byłyby wręcz kolosalne. W sporcie do regeneracji często korzysta się z profesjonalnej krioterapii, terapii zimnem. Teraz wiem z własnego doświadczenia, że morsowanie w tym zakresie też świetnie się sprawdza!
Mój główny motywator to stawy, ale frajdę także czerpię z tego niesamowitą. Endorfiny sięgają zenitu! Do tego dochodzi oczywiście wyższa odporność organizmu i mniejsza podatność na przeziębienia, a także poprawa stanu skóry.
Często morsuję sam, raczej nie w grupie. Widok plaż zimową porą, gdy jest pusto i spokojnie, moim zdaniem jest piękny i odprężający. Mój "debiut" był w Iławie w grudniu ubiegłego roku. Wówczas nie było tak zimno: temperatura powietrza wynosiła około 0 stopni, a jezioro jeszcze nie było zamarznięte. Lubię podejmować tego typu wyzwania i chciałem się po prostu przekonać, jak to jest. Dzisiaj lubię się kąpać także w Hartowcu, a idealne warunki do morsowania to moim zdaniem około 10-stopniowy mróz i śnieżek. Trzeba tylko uważać z lodem, bo potrafi być ostry i można się o niego zranić. Osobom, które stoją na brzegu w ciepłych kurtkach, obserwując kąpiących się w zimnej wodzie i uważają, że same z pewnością nie dałaby rady się zamoczyć, powiedziałbym, że to kwestia stanu umysłu. Co jest możliwe, a co nie, najczęściej rozstrzyga się w naszej głowie.
Rafał Mazurowski.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
8Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Czy jak się pije mocno zmrożoną wódkę to już można mówić, że to morsowanie?
Kąpie się od dwudziestu lat. Po co im te czapki i rękawice ha ha. Myślę że to moda. Ciało ma być całe poddane stresowi fizjologicznemu. Brak kadry starej kadry co mają pojęcie o morsowanie.
A mozesz podać źródło twojej wiedzy?,to że ktoś robi cos długo nie jest dowodem na to, że się robi to dobrze...
a lajków ile masz na fejsie??
Komentarze znikają jak zawsze na Info
może dasz sie namówić, mam patykiem pisane z rocznika bieżącego
dajta spokój nie wleze do tej zimnej wody, nie namówicie mnie nawet za 2 wina
2 wina to ja do domu nie doniosę